Strona www stworzona w kreatorze WebWave.
W każdą relację, bez względu na jej charakter, wnosimy swoje indywidualne potrzeby, cele, oczekiwania i sposoby funkcjonowania. W każdej uczestników łączą też wspólne interesy, które są charakterystyczne dla rodzaju relacji. W relacji zawodowej takim interesem będzie realizacja powierzonych zadań, a patrząc szerzej realizacja celów firmy, dla której pracujemy. W relacjach partnerskich powiemy o realizowaniu pewnej obustronnie ustalonej wizji, która rzutuje na sposób działania, np. przyjemne spędzanie czasu „tu i teraz” czy budowanie długoterminowej przyszłości z myślą o całym życiu. Relacja koleżeńska daje nam możliwość walidowania osądów, posiadania „stada” o podobnej percepcji, uzyskania szeroko rozumianego wsparcia. Obok tego głównego, łączącego nas interesu, każdy z nas realizuje także swoje indywidualne potrzeby i cele. Im większa równowaga w realizacji potrzeb panuje po obu stronach danej relacji, tym trwalszą relację budujemy. Zawsze uzyskując to, czego chcemy, możemy czuć się spełnieni „tu i teraz”, a jednocześnie zachodzić w głowę, dlaczego kolejne relacje, w które wchodzimy, nie przeżywają próby czasu. A przecież jest było super. Tylko jakoś nie zwracamy uwagi, że to przeważnie my dostajemy to, na czym nam zależy, bo druga strona ostatecznie zgadza się/ulega naszym namowom. I wiesz co? To nawet nie jest trudne, bo ludzie często nie umieją artykułować swoich potrzeb.
Jak to działa – na prostych przykładach:
W pracy
Dwie osoby pracują nad projektem. Każda z nich prowadzi inny tryb życia. Jedna zaczyna pracę o 8, a druga o 10. Optymalne rozwiązanie to takie, które pozwoli im realizować projekt z zabezpieczeniem potrzeb obu stron. Przykładowym rozwiązaniem jest organizowanie wspólnej pracy w godzinach, kiedy obie osoby są w biurze i zdążyły „wystartować” swój dzień, czyli np. między 11 a 15. Jeżeli z jakiegoś powodu regułą, a nie wyjątkiem, będzie rozpoczynanie prac przed godziną 9 lub przeciąganie ich do godziny 18, to potrzeby jednej ze stron nie będą realizowane. Zadanie może zostać zrealizowane wzorowo, ale w zespole nie będzie „chemii” i radości z dalszej potencjalnej współpracy.
Do zrealizowania jest żmudne zadanie, którego nikt nie lubi. Osoba za nie odpowiedzialna nie lubi się nim zajmować, więc próbuje scedować je na najbliższego współpracownika. Stosując prośby, pokazując swoje zapracowanie, a czasem uciekając się do wywołania poczucia winy, powoduje, że kolejny raz, zadanie zostaje za nią wykonane. Jest zadowolona, bo osiągnęła krótkoterminowy cel. Nie zastanawia się jednak nad obciążeniem emocjonalnym, jakie powoduje takimi działaniami i tym, że inni będą się z tej współpracy wycofywali.
W życiu prywatnym
Jedna z osób mieszka i pracuje w dzielnicy podmiejskiej, druga w środku miasta. Do spotkań dochodzi jedynie wtedy, gdy osoba mieszkająca pod miastem przyjedzie do centrum. Potrzeba przesunięcia lokalizacji w kierunku podmiejskim bywa artykułowana, jednak z różnych powodów („tak, oczywiście, następnym razem u ciebie!”, „jasne, ale dziś może jednak w mieście, bo mam tylko 1,5 godziny”) nie zostaje zrealizowana. Powoli w relacji narasta poczucie krzywdy, wykorzystania, nadskakiwania. Dochodzi do rozluźnienia relacji, spotkania są coraz rzadsze. Rozwiązania korzystne obustronnie to naprzemienne spotkania w okolicy każdej z osób lub wybieranie takiego miejsca, do którego obie strony mają podobną odległość.
Miej świadomość konsekwencji
Każdy człowiek – jasno widać to u dzieci – będzie chciał uzyskać to, na czym mu zależy. Dorastając i współpracując uczymy się, że czasem ważniejsze może być NASZE a nie MOJE. Od nas samych zależy, czy w danej relacji będziemy zwracali uwagę na potrzeby drugiej strony, czy też skupimy się głównie na realizacji naszych. Nie mam absolutnie na myśli brania odpowiedzialności za drugą stronę, a jedynie nastawienie swojej optyki na to, że jest nas tu dwoje i każdy powinien się czuć komfortowo. Kierując się głównie własnymi potrzebami, możemy mieć bieżąco bardzo wysokie poczucie zadowolenia, ale nie budujemy trwałych fundamentów. Zjemy zawsze tam, gdzie chcę. Obejrzymy taki film, na jaki mam ochotę. Na wakacje pojedziemy tam, gdzie uważam, że jest atrakcyjnie. Będziemy robili to, na co mam ochotę. Sygnał jest jasny – druga strona jest tak długo mile widziana, jak długo dostarcza nam to, czego chcemy na warunkach, które chcemy. A to nie może trwać w nieskończoność. Dlatego krok po kroku, „zwycięstwo po zwycięstwie” taka jednostronna relacja zmierza do rozwiązania.
Niczego nie musisz
Chcąc trwałych, solidnych relacji, szukajmy równowagi. Zachęcajmy otoczenie by mówiło o swoich potrzebach. Przypominajmy, jak ważna jest równowaga. Każda relacja wymaga pracy z obu stron. To mogłaby być nasza cegiełka. Czy musimy? Nie, absolutnie! Jeśli to dla nas za wiele pracy i wolimy zasadę „jeśli nie chcesz po mojemu, to powiedz mi to jasno”, to nasz wybór. Tylko nie dbając o równowagę, nie dziwmy się, kiedy „nagle” okazuje się, że nie dla wszystkich „było OK”.