Strona www stworzona w kreatorze WebWave.
Złości wielu z nas się obawia. Niekontrolowane wybuchy, wściekłość, słowa rzucone w gniewie, których potem nie można cofnąć. Oskarżenia o rozchwianie emocjonalne, nieadekwatne reakcje. Faktycznie, można się obawiać. Warto jednak na złość spojrzeć jak na sygnał alarmowy, który mówi, że coś jest nie tak. Przyjrzeć się sytuacji, która się zadziała i zastanowić – dlaczego złość wystąpiła. Czy ktoś naruszył nasze granice? Czy faktycznie spotkało nas coś, co jest dla nas nie OK. A może złościmy się nie na tę sytuację, ale targają nami emocje związane z czymś głębszym, które ta sytuacja wyzwoliła? Kiedy ją tłumimy i ukrywamy, kiedy nie chcemy przyznać, że tak naprawdę targają nami emocje i udajemy, że wszystko jest w porządku, dzieje się kilka negatywnych rzeczy:
niszczymy swój system nerwowy i zadręczamy sami siebie kumulując napięcie
wysyłamy otoczeniu sprzeczne sygnały i dodatkowo pogłębiamy fatalną sytuację (nie, nie jestem zły, wszystko ok. nie, nie chcę o tym rozmawiać – a ciśnienie rośnie)
nie znajdujemy żadnego rozwiązania dla sytuacji, która ma spore szanse powtórzyć się w przyszłości
Czy można coś z tym zrobić? Tak. Można niebywale poprawić swój komfort życia i zacząć mówić wprost „jestem zły, bo”. Nie jest to proste i przyznam, że kiedy wiele lat temu uczyłam się tak postępować, umierałam ze strachu. A jednak. Podziałało jak balsam.
Dać sobie chwilę na przemyślenie, co nas złości i dlaczego
Opracować w głowie/na kartce, jak chce się rzecz przekazać – pomaga zebrać myśli, porządnie się zastanowić, co faktycznie jest przyczyną emocji, zastosować odpowiednią formę wypowiedzi.
Zrobić kilka głębokich wdechów
Przekazać komunikat w nieagresywny sposób.
Skutek jest niesamowity – kiedy przestajemy tłumić negatywne emocje i powiemy o nich na głos, napięcie wewnętrzne redukuje się w sposób wręcz namacalny. Serio. Jakby spłynął po nas ożywczy prysznic. Taka technika otwiera też pole do rozmowy. Do wymiany informacji. Druga strona często zwyczajnie NIE MA POJĘCIA, jak odebraliśmy jej zachowanie czy słowa. Bez naszej informacji nie ma szans na rozważenie tego, zrozumienie, wyjaśnienie swoich intencji czy na zmianę zachowania.
Czasami bywa tak, że nie jesteśmy w stanie zidentyfikować powodu. Wiemy, że wkurza nas jakaś rzecz, ale nie do końca rozumiemy dlaczego. Najczęściej powtarzanym przykładem na to zjawisko jest sytuacja z kubkiem, który postawiony nie w tym miejscu wywołuje awanturę. Wszyscy wiemy, że nie o ten kubek i jego lokalizację chodziło. To nigdy nie chodzi o kubek. Powodów może być dużo, tak jak ludzi. Mogło chodzić o poczucie braku poszanowania pracy, jaką jedna strona wkłada w dbanie o porządek. Mogło chodzić o ciągłą nieobecność drugiej osoby (ciągle jej nie ma, a kiedy już przychodzi, to tylko rozstawia wszędzie naczynia). Taka analiza wymaga jednak głębszego zastanowienia i pracy ze swoimi potrzebami i granicami. Tu i teraz możemy natomiast pracować ze sposobem, w jaki poradzimy sobie z bieżącą emocją. Jeśli nie jesteśmy gotowi na zmierzenie się z pierwotnym problemem (bazując na przykładach - poczucie braku szacunku/osamotnienie/poczucie nieważności), możemy chociaż komunikować konkretną sytuację – kubek. „Jestem zły, bo dopiero sprzątnąłem w całym mieszkaniu, a ty nie odkładasz zużytego kubka do zmywarki tylko zostawiasz na środku blatu. I znowu robi się bałagan. Chciałbym, żebyś odkładał brudne naczynia do zmywarki.”
W skrajnych przypadkach, kiedy po prostu nie wiemy, dlaczego szarpią nami jakieś emocje, można powiedzieć „Jestem zła. Nie wiem dlaczego. Nie chodzi o ciebie. Muszę mieć trochę przestrzeni dla siebie”. Wydaje się, że to zbędna informacja, a jednak – zastanów się. Czy nie byłoby Ci łatwiej funkcjonować, kiedy wiesz, że druga strona po prostu ma gorszy moment i potrzebuje chwili dla siebie niż w sytuacji, kiedy chodzisz na palcach, zadajesz pytania, czujesz, że coś jest nie tak, ale dostajesz sprzeczne komunikaty? Niewiedza sprzyja domyślaniu się, o co może chodzić, a to powoduje tylko dodatkowy, zbędny stres w otoczeniu.
Zachęcam – mówmy o swojej złości. Mamy do niej prawo. Ona nas broni. Jeśli jest nieadekwatna, tym bardziej powinna zostać ujawniona, a sytuacja wyjaśniona. Najważniejsze są porozumienie i komfortowa rzeczywistość. Za obie te rzeczy odpowiadamy sami.